sobota, 9 lipca 2016

piąty

"Jeśli kochasz dwie osoby, to wybierz tę drugą, bo gdybyś naprawdę kochał tą pierwszą to nie zakochałbyś się w drugiej"

 Tęsknię za tobą Jula, za Twoim uśmiechem, za Twoimi oczami, za zapachem, za wszystkim. Jestem nie zdecydowany jak jakiś bachor. Raz chcę Ciebie, raz Martinę. Powinienem przestać o tobie myśleć, przecież za niedługo się żenię. Ale nie potrafię, zabrałaś część mnie.
Patrzę na nią popijając jakiś sok i nie mogę uwierzyć, że to nie Ty.
-Facundo! W ogóle mnie nie słuchasz. Musisz sprawdzi pocztę, Miranda ma wysłać zdjęcia ubiorów kościoła
-Czy nawet w Sylwestra musimy rozmawiać o ślubie? - mówię głośno, choć widząc jej spojrzenie dodaję - No, ale dobra. Sprawdzę czy czegoś nie napisała.
Wychodzę z salonu i udaję się do sypialni. Spędzamy ostatni dzień roku w domu, w końcu spodziewamy się syna. Loguję się na tego głupiego Gmaila i nie widzę żadnej wiadomości od siostry mojej narzeczonej, postanawiam usunąć jeszcze kilka spamów i wrócić do Martiny, jednak w koszu natrafiam na wiadomość, wiadomość od Ciebie. Nie wiem co ona tam robiła. Szybko ją otworzyłem. Kilka razy czytałem te same wersy, by upewnić się. To nie może być prawda, przecież wtedy byłaś taka szczera, wiedziałaś jak mnie to boli i nic nie zrobiłaś. Odchyliłem głowę do tyłu, przymknąłem powieki i głęboko odetchnąłem. Liliana to moja córka, poświęcasz życie dla mojej córki.
-Co cię tak długo nie ma?
-Jak dawno odczytałaś tą wiadomość? Czemu w ogóle czytasz moją korespondencje? Jak mogłaś! Przez ciebie Julka walczy sama o życie córki!
-To ty mnie zdradziłeś Facundo! To ja ci wybaczyłam. To ja chciałam byś nie zobaczył tego listu, byś ze mną został, byś wychował Hugo, a nie bachora tej tępej kurwy!
-Uważaj na słowa, Julka nie jest dziwką, ona jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. Popełniłem błąd zostawiając ją wtedy samą i wybierając Ciebie. Nie mogę sobie poradzić od tego momentu, brzydzę się sobą, za to że cię zdradziłem, a równocześnie za to, że odpuściłem sobie ją. Wiem, że to cios w twoje serce, ale ślubu nie będzie. Nie w takich okolicznościach...
-Ale? ale jak to? - jąkała się - przecież wszystko już kupione, zaplanowane, nie możesz tak po prostu wszystkiego odwołać!
-Mogę, wszystko było za moje pieniądze, więc nie widzę problemu.
-Facundo, proszę cię, zostań ze mną...
-Nie mogę, Martina nie mogę, naprawdę. Nie kocham cię.
-Nienawidzę Cię! Nie po to zachodziłam w ciążę z tym fagasem, byś mnie zostawił! Z czego ja będę teraz żyć?
-Hugo to nie mój syn? - wystarczyło jej kiwnięcie głową. Sięgnąłem po walizkę i zacząłem wrzucać jakieś potrzebne rzeczy, dużo już miałem w końcu w Polsce. Ubrałem się i nawet nie patrząc na moją już byłą narzeczoną opuściłem mieszkanie. Obrałem dobrze znany mi kierunek, mój rodzinny dom. Mama ze zdziwieniem otworzyła mi drzwi, ale o nic nie pytała. Jak najprędzej sprawdziłem, kiedy jest najbliższy lot do Polski. Godzina 7:30. Z przesiadką w Monachium.
-Wyjeżdżam, wracam do Polski. Zawieziecie mnie na lotnisko?
-A ślub? - spytał zdezorientowany tata
-Ślubu nie będzie, zawieziecie mnie, czy nie? Szybko, bo nie mam czasu.
-Co się stało? Zostawisz ją w ciąży?
-A czy to teraz ważne? Tak, zostawię ją nie będę wychowywał czyjegoś dziecka.
Rodzice o nic nie pytali, Hugo poszedł wyprowadzić samochód, by po chwili zawieść mnie do celu.
To była spontaniczna decyzja, mimo to nie żałowałem.
Łódź powitała mnie śniegiem, ale nie zwracałem na to uwagi. Zadzwoniłem po taksówkę, by jak najszybciej dostać się do szpitala, gdzie leżałaś. Jak szalony przemierzałem korytarze, by dostać się do odpowiedniej sali, lecz nikogo tam nie było. Zaglądałem do kolejnych sal, nigdzie Cię nie było.
-Hej Kacper! - postanowiłem zadzwonić do libero - nie wiesz w jakiej sali leży Julka?
-Cześć, przenieśli ją na OIOM, ona... ona jest w śpiączce
Telefon wypadł mi z ręki. Nie to nie prawda, ty nie mogłaś się poddać. Podniosłem resztki mojego Iphona i popędziłem w wskazane przez twojego brata miejsce. Przed pomieszczeniem siedzieli twoi rodzice i Kacper. Ich oczy były nieobecne. Bałem się podejść.
-A ty nie na weselu? - spytał mój pracodawca.
-Ślubu nie będzie, rozstaliśmy się z Martiną. A co z Julką?
Pani Piechocka zaczęła płakać, a jej mąż popatrzył gdzieś w dal, jedynie Kacper zdołał coś powiedzieć:
-ona może się już nie obudzić...

______________

To co kończymy?


7 komentarzy:

  1. Nie nie rób tego ... Nie teraz kiedy mogą być razem szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do tego bloga to coraz bardziej mi się podoba. Jest świetny. 💘💘💘💘💘❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤💛💛💛💛💛💛💛💛💛💛☀☀☀☀☀☀☀☀☀☀😍😍😍😍😍😍😍

      Usuń
  2. Mega blog , jejku Facu <3 ona nie może umrzeć :(

    Zapraszam do siebie - -->tamta--dziewczyna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie kończymy? Ona ma się obudzić i żyć z Facundo długo i szczęśliwie. Rozumiemy się?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie tylko nie to ! :cc Ona musi zyc i ma być z Facu szczęśliwa :* Rozdział jak zawsze boski <3 :* Czekam z niecierpliwością na następny ❤💋

    OdpowiedzUsuń