sobota, 11 czerwca 2016

Pierwszy

1.04.2015.
Promienie słońca lekko wpadały do mojej sypialni. Mogłabym tak lenić się godzinami, lecz przeszkodził mi dzwonek do drzwi. To byłeś Ty. Krótki całus na powitanie przerodził się w coś znacznie większego. Pełnego pasji i namiętności. Wtedy nie interesowało mnie, że byłam tą drugą. Wtedy interesowało mnie tylko to, że byłeś obok.
Szybkie śniadanie składające się z bułki opiekanej w jajku, było jak najbardziej świetnym rozpoczęciem dnia.
-Zabieram Cię na zakupy.
-Zakupy? Nie wierzę, no nie wierzę. Wielki Facundo Conte chce mnie zabrać na zakupy.
-Zbieraj się mała, póki się nie rozmyślę.
Poszłam do łazienki, gdzie spędziłam półgodziny biorąc długi prysznic. Nie śpieszyłam się. Wiedziałam, że poczekasz. Potem krótki makijaż i byłam gotowa. Wtedy naszły mnie wątpliwości. Przecież ktoś mógł zobaczyć Ciebie w moim towarzystwie, a nikt o nas nie powinien wiedzieć. Byliśmy kochankami, a ja dodatkowo niewolnicą Twojego serca. Kochałam cię.Tak cholernie Cię kochałam...
-Przestań się zamartwiać, przecież nikt nas nie zobaczy, nie będę ryzykował, że ktoś dowie się o nas, a tym bardziej Martina. Jedziemy poza Warszawę.
-Facundo, kochasz ją? - nie wiem czemu, zadałam to pytanie, chciałam po prostu wiedzieć co czuje do Argentynki. Kiwnięcie głową upewniło mnie, że to ja zawsze będę tą gorszą - Więc dlaczego się ze mną spotykasz? Co?
-W sumie nie wiem, naprawdę nie wiem Julka. Jest w tobie coś, co nie pozwala mi o tobie zapomnieć.
Nie drążyłam tego tematu. Ba! nie powinnam go zaczynać. Mijaliśmy kolejne miejscowości. Zastanawiałam się gdzie mnie zabierasz. Usnęłam. Obudził mnie dopiero Twój pocałunek i ciche "jesteśmy na miejscu". Nie byliśmy pod żadną galerią, ani niczym podobnym. Przede mną rozciągały się pasma gór.
-Twoje ubrania spakowałem, gdy się kąpałaś. Jesteśmy w Zakopanem, to prezent ode mnie dla Ciebie. Pamiętasz? Poznaliśmy się cztery miesiące temu na imprezie sylwestrowej.
-Jeju, Facundo... Ja zapomniałam, kompletnie wypadło mi z głowy, nie mam nic dla Ciebie.
- Jesteś dla mnie najlepszym prezentem.
Ale to ją kochasz, to Martinę kochasz, a nie mnie. Ja jestem opcją dodatkową. Urozmaicam Twoje życie.
-A zakupy? Co z zakupami Facundo?
-Zakupy? Mhmmm. Mogą poczekać.
Spędziłam wtedy najlepsze wakacje swojego życia. Choć trwały one zaledwie dwa dni, to ty byłeś przy mnie i dla mnie.
Tak bardzo Cię wtedy potrzebowałam, a ty byłeś.



"Dokładnie pamiętam Twoją minę, gdy wszedłeś do mojego mieszkania. Nie wiem co robiłeś w Polsce. Zdezorientowanie mieszało się co chwila ze strachem na Twojej twarzy. Ujrzałeś walizki i kartony. Później przypadkowo zerknąłeś na ten cholerny stolik. A miałam wyjechać bez tłumaczeń, miałam nie niszczyć Ci życia, miałam dać Ci spokój i pozwolić żyć.
-Zdradziłam Cię Facundo, zrobiłam to. 

Nie widziałam Cię od momentu, gdy trzasnąłeś drzwiami. Tęskniłam. Nie sądziłam, że mogę się do kogoś tak przywiązać. Nie oglądałam meczy z Twoim udziałem. W ogóle nie oglądałam siatkówki. Zbyt bardzo za Tobą tęskniłam, a ona zbyt bardzo mi o Tobie przypominała. Wróciłam do Bełchatowa. Zamieszkałam u rodziców. Starałam się jakoś to ukryć. Nie udało się. Dowiedzieli się, ale nic ode mnie nie wyciągnęli. Nie udana miłość. Po prostu. Zdarza się każdemu, co nie?
Nie sądziłam, że zdarzy się mi. Żyłam w luksusie. Nigdy niczego mi nie brakowało. Do teraz. Brakuje mi, tak cholernie mi Ciebie brakuję.
Kilka razy wybierałam numer, chciałam tylko usłyszeć Twój głos, spytać "co słychać?". Chciałam wiedzieć, że jesteś szczęśliwy. I dowiedziałam się. Przypadkiem. Gdy wyjęłam ze skrzynki pocztowej list zaadresowany do Kacpra. Żenisz się. Będziesz miał żonę, Facundo. Mój świat się zawalił. Ale mam dla kogo żyć. Nie poddam się...
Wiesz o jeszcze? Wszystko byłoby idealne, gdybym Cię nie spotkała.Może straciłabym wtedy wspaniałe chwilę z tobą, ale chcę, chcę Cię wymazać z pamięci. Miłość i nienawiść dzieli niewiele. Czasami myślę sobie, co by było, gdybym wtedy nie skłamała"

Enter. Postanowiłam to zrobić. Wysłać Ci tego głupiego e-maila. Jakie to dziecinne, co nie? Chcę po prostu żebyś wiedział, jak się czuję, jakim uczuciem Cię darzę.
Chciałabym mieć Cię tu przy sobie, ale to nierealne. Nie liczę na to, że ten list dużo zmieni. Mamy listopad. Ostatnimi czasy widziałam Cię, aż cztery razy. Za każdym razem moje serce chciało się wyrwać. Chciałam do Ciebie podbiec. Przytulić się, pocałować... Chciałam by było jak dawniej.
-Julka! - usłyszałam krzyk mamy
-Idę, chwila - po woli stoczyłam się ze schodów. Byłam w siódmym miesiącu, a mój brzuch był dwa razy większy ode mnie.
-Wiem, że jesteś w ciąży, ale pomożesz mi? Kacper dzisiaj chce urządzić jakąś imprezę. My wychodzimy z tatą.
Co miałam zrobić? Nie chciałam tej "domówki", potrzebowałam spokoju, ale nie miałam wyjścia. Usiadłam przy blacie i zaczęłam kroić pomidory na jakąś sałatkę.
-Będzie zabawa, będzie się działo i znowu nocy będzie mało - chłopak wbiegł do kuchni.
-Lepiej krój tego ogórka, a nie!

_

Rozdziały będą krótkie, choć w sumie nie wiem, chyba zależy od tego, czy będę miała czas je przedłużać :D



6 komentarzy:

  1. Powiem tyle....ŁAŁ! To co ty tu napisałaś...to wymiata! To rozmiata wszyściuteńko!
    Już dawno nie widziałem, czegoś tak dobrego!
    Czekam z niecierpliwością na 2 <3
    Duuużo weny!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudooo <3 uwielbiam juz tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobre to! Trochę narazie nie czaje, ale daj mi czas! Awww!
    Zapraszam do mnie!
    ostatnia-decyzja.blogspot.com (Russell Holmes)
    jesli-chcesz-odejsc.blogspot.com (Conte)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostaję!!! Czekam na następny. Wenyyy! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku jejku kiedy nowy? nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń