Muzyka grała niezbyt głośno. W końcu to męski wieczór. Jednak głosy dochodzące z dołu były już bardzo głośne. Nie mogłam spać, a na dodatek bolała mnie głowa, więc musiałam zejść na dół, Powoli, tak by nie wywrócić się, zeszłam ze schodów, a następnie weszłam do pustej kuchni. Tak mi się wydawało, w końcu kto normalny w niej siedzi, gdy światło jest zagaszone.
- Jezu! - usłyszałam przerażony głos - Kacper! - do pomieszczenie wpadł mój brat, a za nim reszta jego kolegów - Kto to jest? Mówiłeś, że jesteśmy sami. Chcesz, żebym zawału dostał?
-Spoko Marcyś, to moja siostra.
-Julka? - usłyszałam Twój głos, tak dawno go nie słyszałam. Zamknęłam oczy i wzięłam kilka wdechów. W tym czasie lampa się zapaliła. Widziałam Cię dokładnie. Stałeś w drzwiach. Nic się nie zmieniłeś przez te pięć miesięcy, w przeciwieństwie do mnie. Coś mocniej mnie zakuło. Szybko odwróciłam się, by wyjąć z szafki leki przeciwbólowe przepisane prze moją lekarkę prowadzącą. Było mi słabo, a w pomieszczeniu duszno - Źle się czujesz? Pomóc Ci w czymś?- czemu musisz zawsze wszystko zauważyć, czemu tak bardzo mnie znasz mimo, że nie znamy się długo...
-Wszystko w porządku Facu. - wycedziłam i skierowałam się do wyjścia. Gdy Cię mijałam, lekko dotknąłeś mnie ręką, a przez moje ciało przeszedł dreszcz.
-Odprowadzę Cię jednak, nie chcę by coś stało się tobie, a tym bardziej twojemu dziecku
Szłam jednak dalej, ale ty nie odstępowałeś mnie na krok. Gdzieś z tyłu słyszałam jeszcze wypowiedź, któregoś z chłopaków "Co on tak?". Znajdowałam się już w moim pokoju, a ty nadal stałeś przy mnie. Oddychałam ciężko. Byłeś zbyt blisko. Tak dawno Cię nie widziałam, a tu nagle stoisz obok.
-Idź już. - poprosiłam, ale nie reagowałeś. - No, idź już! - krzyknęłam
-Ciszej...
Podszedłeś do mnie bliżej.
-Wiesz co? Gdybyś skłamała i powiedziała mi, że to moje dziecko, zostałbym z tobą. Nie odszedł. Ba! Chciałem zostać z tobą, nawet gdy mi to powiedziałaś. Byłaś dla mnie ważna, nadal jesteś, ale... Ale nie możemy być razem - stanowczość Twojego głosu mnie przeraziła.
-Tyle chciałeś mi powiedzieć? Chciałeś jeszcze bardziej mnie zdołować? Brawo.
-Chcę być z tobą szczery. Nie możemy być razem, bo żenię się z Martiną, matką mojego dziecka.
Zrobiło mi się gorąco. Musiałam usiąść na łóżku.
-Julka, posłuchaj mnie teraz...
-Nie. To ty mnie posłuchaj. Po co mi to mówisz? Nie interesuje mnie, co z kim masz i jak prowadzisz swoje życie... Wyjdź, nie rozumiesz? WYJDŹ.
Do pokoju wszedł libero i inni siatkarze. Opuściłeś sypialnie, a następnie cały dom.
-My się będziemy zbierać
Dalej nic nie pamiętam, wszystko było jak za mgłą. Nie umiałam zahamować łez.
Obudziłam się rano. Nie miałam na nic siły. Podkrążone, opuchnięte i zaczerwienione oczy. Gdzie jest dawna arogancka i pewna siebie Julia? No gdzie się do cholery ukryła?
Wstałam i zamknęłam drzwi na klucz. Widziałam, że Kacper będzie chciał ze mną porozmawiać. Nie miałam na to ochoty.
Naprawdę nie wiem, co Ci zrobiłam, że chciałeś mnie zniszczyć od środka swoimi słowami. To Ty zawsze miałeś tą drugą miłość swojego życia. Może nie powinnam kłamać te pięć miesięcy temu, może powinnam powiedzieć Ci prawdę. Czasu nie cofnę. Było minęło.
Próbowałam odpocząć przeglądając najnowsze nowinki ze świata, ale wyświetliło mi się to cholerne zdjęcie, na którym oznaczyła Cię Martina. "Nasze małe szczęście już niedługo z nami". Dałam popularnego "lajka" i przewinęłam stronę dalej. Skoro jesteś szczęśliwy, cieszę się, mimo że sama umieram z żalu...
Był wieczór. Nie wyszłam dzisiaj z pokoju. Nie miałam po co. Kilka razy mój brat chciał ze mną porozmawiać, ale jakoś nie udawało mu się.
-Julka, no otwórz. Cały dzień nic nie jadłaś. Julka, no! Pomyśl o Lili. - błagał stojąc pod drzwiami. Powoli zeszłam z łóżka i przekręciłam zamek
-Zostaw jedzenie i wyjdź.
-Julcia, o co chodzi z Facundo?
-O nic - Kacper patrzył na mnie wyczekująco, musiałam wymyślić jakiś blef, na szczęście w kłamaniu jestem dobra - Po prostu, wie o mnie coś więcej, coś o czym nikt nie powinien wiedzieć, rozumiesz?
-Nie bardzo. Jul, wiem że kłamiesz... - a jednak nie jestem taka dobra? - Czy Facundo... czy łączyło Cię z nim coś więcej?
-Nie - odpowiedziałam pewnie, a moje serce się rozłamało po raz kolejny - Jeśli ci o to chodzi, to nie, nie jest ojcem dziecka.
Koniec płakania, koniec smutków. Czas stanąć na nogi i pokazać jaka jestem silna. Czas by wróciła dawna Julia Piechocka, której każda zachcianka ma być spełniona...
-Kacper, zabierzesz mnie na trening?
-Ktoś podmienił mi siostrę? - zapytał uradowany libero
-Chyba wraca stara, zła Juleczka, idziemy? Malować się nie będę, w końcu jestem piękna.
-Jesteś, tylko wyglądasz jak wieloryb
Zaśmiałam się tylko na uwagę brata. To prawda wyglądam jak wieloryb, ale cóż noszę przecież największy cud na świecie w brzuchu. Czas pokazać Ci, że jestem silna, silniejsza niż myślisz..
______________
Rozdział krótki, więc następny w środę jak nie zapomnę ;d
Akcja musi się szybko rozwijać, a Julka ma straszne wahania nastroju :D
Coraz bardziej mi się podoba 😍
OdpowiedzUsuńJulka..bez względu na to czy Facu jest ojcem czy nie trzymam za Ciebie kciuki 💋❤
Buziaki i weny👊💟
Coraz bardziej mi się podoba 😍
OdpowiedzUsuńJulka..bez względu na to czy Facu jest ojcem czy nie trzymam za Ciebie kciuki 💋❤
Buziaki i weny👊💟